Wysłany: Śro Sty 25, 2012 23:16 Temat postu: Re: Foto Story 3
Podczas, kiedy Seler i jego kompan kręcili się po wybrzeżu Miraflores oglądając wyczyny miejscowych serferów i czekając na wiadomość od Stana, Tupaka negocjował warunki umowy z jednym ze znanych peruwiańskich oligarchów. Pedro Vargas był posiadaczem dużej części nieruchomości znajdujących się w tej najbogatszej dzielnicy Limy a jego wpływy w resorcie infrastruktury były tak duże, że bez problemu pozyskiwał dobra które zamieniał w złoto. Zarządzał między innymi ziemiami położonymi w okolicy Aquascalientes włączając Machu Picchu. Mając na uwadze ogromne zainteresowanie turystów tym jednym z cudów świata, Pedro miał pewne plany związane z posiadłościami Inków. Jednak, jak można przypuszczać nie były one w zgodzie z pomysłami rządu, który planował ograniczenie ruchu turystycznego w tym rejonie z uwagi na ogromne szkody, jakie na przestrzeni kilku lat poczynili niesforni podróżni. Na liście jego bogatego curriculum vitae znalazły się posady prezesów kilku znanych amerykańskich przedstawicielstw, ale największe zyski przynosił mu handel kokainą i żywym towarem. W wolnych chwilach szukał szczęścia w ramionach amante w swoich prywatnych domach publicznych, które rozsiane były w większości nadmorskich, turystycznych miejscowościach. Nie był katolikiem z przekonania, a tylko przez chrzest. Nie interesowało go tworzenie i podtrzymywanie pozorów dobrego katolika. Nie chodził do kościoła, nie modlił się, a Boga widział głównie po niezłej działce zapitej dużą ilością alkoholu. Klął, kłamał, zdradzał, kradł i wpędzał młodzież w paszczę świata zombi. Szczerze nienawidził Hiszpanów i przy byle okazji uszczuplał ich populację torturując przed śmiercią okrutnie w ciemnych, gnijących podziemiach swoich majątków. Prawo się go nie imało, więc czuł się bezkarny. Robił co chciał i miał przy sobie wielu zwolenników. Byli nimi głównie ci, którzy nieźle zarabiali 'pasając dla niego bydło' - mówiąc metaforycznie. Policja, ministrowie, urzędnicy, średni i mali dorobkiewicze i cała jego poddana świta.
Stał teraz w pokoju jednego ze swoich hoteli i żując cygaro wyglądał przez okno. Ocean falował spokojniej niż zwykle, ale zapalonych miłośników sportów wodnych nie brakowało.
- amerykankę? Jedną? Miały być dwie.. gdzie ta druga? I co to, puta Madre, znaczy ‘twarda’? W Twoich ustach nie brzmi to dobrze –
zdenerwował się Pedro.
Był mały i chudy. W dzieciństwie przeszedł najgorszą z możliwych odmianę ospy i jego całe ciało pokryte było paskudnymi bliznami. Twarz miał zmaltretowaną przez wiele chorób, które zrujnowały mu sporo zdrowia, a tryb życia jaki wiódł doprowadził do tego, że w wieku pięćdziesięciu lat wyglądał na osiemdziesięcio letniego staruszka. Chodził trochę zgarbiony, co powodowało, że wydawał się być jeszcze niższy niż był w rzeczywistości. Nie był specjalnie towarzyski. Miał jasno sprecyzowane potrzeby i zaspokajał je w najprostszy i najbardziej dostępny dla siebie sposób: gotówką świeżusieńkich i pachnących farbą drukarską dolarów. Jedyna kobieta, którą kochał odeszła w ramionach jego ojca, którego później zasztyletował szalejąc z rozpaczy. Ponad sto uderzeń dźwignęło serce ojca, na szczęście już pierwsze było śmiertelne. Sprawie ukręcono łeb i zabójca uniknął kary. Ukochana wróciła do niego, ale Pedro wypuścił ją w maliny, ładując do lotniczego bagażu podręcznego ponad dwa miliony dolarów w czystej kokainie. Teraz w jego głowie kotłowały się myśli związane z towarem. Zastanawiał się jak ‘twardy’ jest. Podniecił się tymi rozważaniami. Poczuł pulsujący w spodniach członek, ale opanował odruchy, odwrócił się do Tupaka i patrząc mu prosto w oczy powtórzył pytanie.
‘Co to znaczy twarda, Tupaka?
Tupaka miał przekrwione ze zmęczenia oczy, a w głowie słyszał tylko pusty szum. Rzucił niechętnie wzrok na Pedra i otworzył usta chcąc wypuścić słowa, ale zawahał się chwilę.. wciągnął powoli powietrze i patrząc zdecydowanie w oczy człowieka, którego szczerze nie cierpiał, powiedział krótko:
da nam popalić.
Zgasił papierosa w wazonie z kwiatami i odwrócił się do wyjścia.
- hola! Nie tak szybko! – krzyknął Pedro i machnął ręką.
Dwóch ochroniarzy podeszło do Tupaki odcinając mu drogę.
- za twardą nie zapłacę pełnej sumy. To zbyt ryzykowny zakup, mogą być problemy, muszę dbać o swoje interesy i o siebie – uśmiechnął się triumfująco do złapanego w pułapkę Tupaki.
- chyba, że do czasu transakcji doprowadzisz ją do porządku.. dodał po chwili i ponownie machnął ręką, dając tym samym sygnał chłopakom do odwrotu.
Tupaka został sam przed drzwiami i taksował pytającym wzrokiem gościa, którego w tej chwili najchętniej by udusił. Był wściekły na siebie, że tak łatwo dał się podejść.
- zobaczę co da się zrobić – ostro zaintonował Tupaka i szybko opuścił apartament.[/url] _________________ 'Świat należy do odważnych, nie dużych'
Dołączył: Nie Sty 08, 2012 1:02 Posty: 155 Skąd: Osowa
Wysłany: Nie Sty 29, 2012 9:24 Temat postu: Re: Foto Story 3
---Max i Daniel w Peru---
W międzyczasie Max i Danny wylądowali w Limie. Dość szybko przeszli odprawę na lotnisku. Jeszcze szybciej przedarli się przez korki i dotarli do hotelu Casa Andina Private Collection – Miraflores, przy Avenida La Paz 463 Miraflores. Był to najbardziej ekskluzywny, najbardziej elegancki hotel w obrębie 10km od centrum Limy, jaki tylko mogli znaleźć. Po prostu obaj cenili zarówno piękno - kobiet, rzeczy i otoczenia, jak i ich jakość . Ceny nie grały roli.
- Stać nas na to? Wiesz, ja nie mam nic przeciwko zapłaceniu 1-2 tysięcy funtów za noc … ale tu chyba jest … -Przestań! Nawet nie uwierzysz jak tu jest tanio! – przerwał mu bez zbędnych ceregieli i zaczął się śmiać – za suite nie przekroczysz 300 funtów za dobę - nie przestawał rechotać – no zabieraj te swoje manele. Time to check in. I oczywiście bierzemy Suite, a potem poszalejemy! Masz ochote na wyuzdaną panienkę czy na wyuzdanego drinka? ..… No nie patrz tak na mnie! Marzy mi się basen, sauna, a potem doskonała Szkocka z lodem!
Relaks! Tak, tego im było trzeba, a przynajmniej tylko o tym byli w stanie w tej chwili myśleć. Obaj kompletnie zapomnieli, po co przyjechali do Peru. W zasadzie wszystko wokół pozwalało im zapomnieć o celu podróży – eleganckie, egzotyczne otoczenie; cudowna, skąpo odziana damska obsługa będąca zawsze w zasięgu wzroku; doskonale schłodzona Szkocka z dwoma kostkami lodu i …niczym niezmącona cisza…. O tej porze byli jedynymi gośćmi SPA, co sprawiło, że czuli się bardzo wyjątkowo. A biorąc pod uwagę fakt, że obaj byli nieprzyzwoicie przystojni, czuli, że mają wielkie pole do popisu.
-co robisz po pracy? - Danny przytrzymał dłoń dziewczyny stawiającej na stoliku kolejną szklaneczkę Whisky
-ja … ja nie mogę spotykać się z klientami hotelu .. –dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie
-jaaaasneeee….. –Danny przeciągnął się – to o której kończysz? -teraz -padła krótka odpowiedź
-Max, zostawię cię na jakiś czas, spotkamy się tu albo w pokoju, ok.? -puścił oko i uśmiechnął się -idziemy? - zwrócił się do dziewczyny, a zobaczywszy błysk w jej oku, nachylił się i szepnął –za 5 minut przy windach
---
Przy śniadaniu, jeszcze nieco skacowany Max, zapytał ledwo przytomnego po nocnych sekscesach Daniela -Nie uważasz, że powinieneś mi w końcu powiedzieć o co chodzi z ta całą Ann i skąd wiedziałeś, że mamy lecieć do Peru? -człowieku! Na boga! Czy ty zdajesz sobie sprawę, że spałem tylko jakieś 2 godziny?!! Do tego mam kaca i … chyba sobie to i owo nadwyrężyłem ostatniej nocy…Ale wierz mi – była gorąca ….! – uśmiechnął się na samo wspomnienie, a potem jęknął z bólu – …MAĆ!!!.... – nagle wrzasnął – która godzina?! O 9-tej mieliśmy umówione spotkanie z Pedro! -jest 7:30, opanuj się! Jaki Pedro, gdzie i po co? – Max czuł się mocno skołowany – poza tym nadal czekam, żebyś mi wytłumaczył, co my tu robi.. -nie ma czasu! Pakuj się! Jedziemy do Crowne Plaza Lima przy Av. Benavides, więc nam troszkę zajmie. Jaki Pedro? Nasz najgorszy koszmar – peruwiański diabeł – Pedro Vargas… Rusz dupę, bo ją i wszystko co masz dookoła, stracisz jeśli się spóźnimy! – zamyślił się na moment – z drugiej strony cholernie jestem ciekaw jego miny, gdy mu powiem, że wygląda na to, że ma moją kobietę ….. Bo przecież nie musi wiedzieć, że to moja ex! – zaśmiał się i sięgnął po słuchawkę telefonu
-halo?! Recepcja? Proszę za 15 minut podstawić samochód na koszt pokoju 2017... Tak, dziękuję! -Danny odłożył słuchawkę i odwrócił sie do przyjaciela - oprzytomniej do cholery! masz być gotowy za 10 minut! Ja już ku*wa wytrzeźwiałem! Szykuje się niezła jazda. – znowu się zaśmiał, tym razem dość szyderczo. Odwrócił się i sięgnął do walizki. no malutki, chyba będziesz musiał dziś troszkę popracować… – pogłaskał broń, po czym po raz kolejny przeliczył banknoty
(....)
(...) _________________ Wszelkie prawa zastrzeżone w rozumieniu art.25 ust.1 pkt.1 ustawy z dn 4.02.1994r. Dalsze rozpowszechnianie artykułów opublikowanych na forum Osiedle Stylowe przez Hopeless, jest zabronione niezależnie od celu lub użytego środka przekazu
Dołączył: Nie Sty 08, 2012 1:02 Posty: 155 Skąd: Osowa
Wysłany: Nie Sty 29, 2012 9:26 Temat postu: Re: Foto Story 3
(...)
-Alex? To o czym mówił ci ten dzieciak w slumsach? -Niestety, raczej nie spodoba ci się ta historia.. – skrzywił się – choć z drugiej strony niespecjalnie spieszysz się, by odnaleźć przyjaciółkę… – spojrzał na Sarah i uśmiechnął się z przekąsem
-Oh, Alex, nie oceniaj mnie. Ann jest … jest.. No ona jest dziwna i zawsze ładuje się w jakieś kłopoty… Poznałyśmy się w New York. – zawiesiła głos – chyba wiesz, że jestem Amerykanką?
Alex spojrzał na Sarah z politowaniem – czy wszystkie Amerykanki myślą, że one i ich kraj są najważniejsze na świecie? – westchnął, a głośno już powiedział – Tak wiem… Wiem też, że przyleciałaś z Londynu i … -no właśnie! – przerwała mu – bo widzisz… Ja całe moje życie spędziłam w Stanach. Potem wyjechałam do Londynu na studia. Tam znowu spotkałam Ann. Ona jest z New York, ja pochodzę z Miami. Więc na początku raczej trudno nam było się dogadać, bo ... wiesz… Wschodnie i Zachodnie Wybrzeże, Północ - Południe i tak dalej …No, ale w końcu, uznałyśmy, że powinnyśmy się zaprzyjaźnić, jako jedyne z United States na Oxford… wiesz… a potem.., potem to już jakoś poszło.. – uśmiechnęła się- bo naprawdę się zaprzyjaźniłyśmy. Choć i tak nadal uważam, że jest szurnięta! Sarah śmiała się na wspomnienie tego, co potrafiły „zmalować” na uczelni.
Faktycznie nie było z nimi łatwo. Mundurki – nie!, dyscyplina – nie!, regulamin – nie! Chyba nie było niczego, co Ann i Sarah były w stanie respektować. Jedyne, co o dziwo, naprawdę szanowały – to zajęcia. Obie po prostu kochały się uczyć. Chłonęły wiedzę jak gąbka i miały przy tym zawsze doskonałe oceny. Jedyne, co im nie wychodziło to... francuski. Choć z drugiej strony, z tym językiem w innych sferach (tych, o których grzeczne panny z dobrych domów nie rozmawiają), radziły sobie wyśmienicie.
Obie miały też ukochany sposób na spędzanie wolnego czasu. Traktowały mężczyzn jako weekendową rozrywkę i … ćwiczyły box. Absolutnie nie dla walki czy obrony, ale by lekko wyrzeźbić mięśnie i uzyskać doskonałą talię. Siłownia i fitness wydawały im się totalnie nudne. Miały zatem świadomość tego, że przy wymuskanych dłoniach i tipsach, są w stanie zaskoczyć każdego natręta lub aktualnego faceta, który nagle przestał je zachwycać.
Na ostatnim roku poznały tak zwanych „mężczyzn ich życia” i ich relacje się mocno rozluźniły, na tyle, by w końcu stracić ze sobą kontakt na dłuższy czas.
-Alex, ale ja naprawdę chcę ją znaleźć! Poza tym, nie zapominam, że to właśnie ona mnie tu ściągnęła! -Sarah zmarszczyła nos i wymamrotała coś kompletnie niezrozumiałego. – Tak czy inaczej, powiedz mi, co ten mały ci przekazał. Wiesz…miałam wrażenie, że on chciał ze mną porozmawiać, coś mi powiedzieć, ale jakby bał się przy pani Amaru… -Masz rację. Alejandro bał się mówić przy matce, bo rzecz dotyczy jego wujka…
Sarah szeroko otworzyła oczy, z trudem przełknęła ślinę i nieśmiało wydukała Chcesz powiedzieć, że to jego wujek porwał Ann i dlatego wylądowałam na wzgórzu Arenal Alto, ścigając taksówkę, do której wsiadła?!...Dlaczego??? …. Nie! Nic nie mów … już się domyślam reszty… Czy wiesz kto rządzi burdelami w Peru? -wielu, ale generalnie … Pedro Vargas… -Pomożesz mi? Pomożesz mi go znaleźć? … i …. udupić? … -Chyba zwariowałaś!!??Nie masz zielonego pojęcia kim on jest!!! – Alex spojrzał na nią przerażony
-Być może….. – Sarah zaczęła obmyślać plan – ale najpierw zjedzmy śniadanie… No nie patrz tak na mnie. Chyba każdy żołnierz posila się przed walką, prawda? – mrugnęła – a niektórzy robią jeszcze inne rzeczy … – szepnęła przygryzając wargi
-chodź na to śniadanie, a potem się zobaczy ….. mój ty żołnierzu
(...) _________________ Wszelkie prawa zastrzeżone w rozumieniu art.25 ust.1 pkt.1 ustawy z dn 4.02.1994r. Dalsze rozpowszechnianie artykułów opublikowanych na forum Osiedle Stylowe przez Hopeless, jest zabronione niezależnie od celu lub użytego środka przekazu
Dołączył: Nie Sty 08, 2012 1:02 Posty: 155 Skąd: Osowa
Wysłany: Nie Sty 29, 2012 9:27 Temat postu: Re: Foto Story 3
-mmmmm…. Uwielbiam takie śniadania….. – Sarah przeciągnęła się i zamiauczała jak kotka, jak zwykle po udanym seksie. - byłeś cudowny …wiesz? -wiem, moje plecy czuły twoje pazurki wystarczająco sugestywnie – uśmiechnął się z przekąsem, choć ogniki w jego oczach mówiły, że od dawna nie czuł się tak zaspokojony – tak..cudnie było … w końcu jednak szepnął jej do ucha.
-miau – znowu przeciągała się, prężyła i łasiła jak mały kociak
-ale wiesz, że powinniśmy już zacząć szukać Ann? – Alex z trudem sprowadził siebie i Sarah na Ziemię.
-taaaaak…. Wieeeeem….. – powiedziała z przekąsem mocno przeciągając słowa i wykrzywiła usta w podkówkę – a było tak pięknie…
I nagle jakby diabeł w nią wstąpił. Sarah zerwała się z podłogi. Chodziła po pokoju jak oszalała w tę i z powrotem, co chwilę zatrzymując się przed oknem.
-bo posłuchaj … chyba mam plan … Gdzie możemy tego całego Pedro Vargas znaleźć? – pokrzykiwała podekscytowana
- najczęściej w okolicach wybrzeża w Miraflores Park Hotel, czyli jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym z luksusowych hoteli w Limie, albo w hotelu Crowne Plaza Lima przy Av. Benavides, ale nie wiem dlaczego akurat tam bywa. A czemu pytasz? – spojrzał niepewnie na szalejącą po jego salonie dziewczynę.
- a skąd ty właściwie wiesz, gdzie można go spotkać? – Sarah podejrzliwie przyglądała się Alexowi. oh przecież to chyba nie możliwe, by był na usługach tego całego Vargas’a? a może? – zmrużyła oczy i fuknęła – więc??!! -Kotku… Każdy, ale naprawdę dokładnie KAŻDY w Peru wie, gdzie bywa Pedro Vargas… Wierz mi … – Alex spojrzał jej głęboko w oczy. Czuł, że się bała, że podejrzewała go o zdradę, o wszystko co najgorsze. – Sarah.. jestem tu z tobą i dla ciebie…uwierz mi proszę…Chcę ci pomóc i pomogę! – przyciągnął ją do siebie i delikatnie pocałował
-Ubierz się. Zapraszam cię na wycieczkę – zaczniemy od hotelu Crowne Plaza Lima. Co ty na to?
Sarah uśmiechnęła się i pobiegła się przebrać Ciekawa jestem skąd u niego te wszystkie damskie ciuchy …hmm… skądinąd cudne, ale … muszę go o to koniecznie później zapytać
(...) _________________ Wszelkie prawa zastrzeżone w rozumieniu art.25 ust.1 pkt.1 ustawy z dn 4.02.1994r. Dalsze rozpowszechnianie artykułów opublikowanych na forum Osiedle Stylowe przez Hopeless, jest zabronione niezależnie od celu lub użytego środka przekazu
Wysłany: Pią Lut 03, 2012 22:12 Temat postu: Re: Foto Story 3
Stan pochylał się nad Ann całkiem jakby chciał wzrokiem wywiercić jej dziurę w ciele. Lubił kobiety twarde, które nie dają sobie w kaszę dmuchać, ale nigdy nie potrafił postępować w sposób zwracający ich uwagę. Kręciło się wokół niego pełno panienek, ale żadna nie odpowiadała mu intelektualnie. W jego ocenie były to zwykłe tak zwane pustaki, które nadawały się tylko do jednego. Odbywał z nimi lekkie stosunki i szybko zostawiał same, dlatego też rzadko zapraszał je do swojego mieszkania. Nie lubił czuć się skrępowany i zniewolony ich obecnością, zwłaszcza kiedy nie miał na to ochoty. Lubił panować nad sytuacją. W szkole zawsze był prymusem. Od pierwszych dni doskonale dawał sobie radę i zdobywał najwyższe oceny z wszystkich przedmiotów. Miał ponad przeciętną inteligencję i wybitne umiejętności artystyczne. Przeskoczył trzy klasy i w wieku gimnazjalnym kończył już liceum. Tak uzdolnione dziecko rodziło się jedno na tysiąc. Stan wykorzystał zresztą swoje umiejętności idealnie i po ukończeniu liceum szedł prostą drogą w kierunku kariery. Wygrane w konkursach otwierały mu drzwi do wielu uczelni i na wiele kursów, ale Stan precyzyjnie wybierał to, co mogło mu w przyszłości przynieść wymierne korzyści, idealnie przeliczalne na wynagrodzenie. Chciał osiągnąć sukces, ale chciał pozostać w cieniu. W młodości przez dziurkę od klucza podglądał ojca, który w salonie prowadził interesy z pobratymcami, jednak nigdy nie chciał powiedzieć Stanowi czym się zajmował. Pytania zbywał śmiechem i krótkim ‘wejdziesz w ten temat, kiedy przyjdzie na to czas’, po czym klepiąc syna po ramieniu wyprowadzał go za drzwi. Stan intuicyjnie wyczuwał, że w domu ojca dzieje się coś podejrzanego, ale w owym czasie nie wnikał w sprawę, bo wiedział, że prędzej czy później wejdzie w posiadanie tajnej wiedzy ze świata interesów ojca. Dawał sobie czas, zwłaszcza, że mimo wszystko miał ojca za głupca, któremu szybko dorówna. Tak też się stało..
Stan wspominał ten czas i patrząc na nieprzytomną Amerykankę przygotowywał sprzęt do grawerowania. Szczycił się swoim rękodziełem ilekroć z farmaceutyczna precyzją laserem grawerował dostarczone mu produkty. Wiedział, że musi być delikatny i ostrożny, bo każda ponadnormatywna usterka drogo go kosztowała, a ta dziewczyna była wyjątkowa, więc musiał być bardzo ostrożny, żeby nie narazić się na piekielny gniew swojego pracodawcy. Tę robotę dostał, ponieważ był genialnym synem przyjaciela Tupaki a protekcja ojca niewątpliwie zwielokrotniała jego geniusz w świecie przestępczym. Zresztą sam Tupaka niejednokrotnie okazywał mu szacunek i uznanie wynagradzając sowicie. To zlecenie pozornie wydawało się takie, jak każde które wpadło mu w ręce, ale coś mu mówiło, że w tym wypadku mogą być problemy. Machnął jednak ręką odganiając natrętne uczucie i podniósł ze stołu laser…
- co? Co tam słychać w wielkim świecie?
- gówno
- no to lepiej się ocknij, zanim gówno zamieni się w bolesną bliznę na Twojej piersi, Ann..
- daj spokój.. nie jest tak źle.
- pospiesz się Ann, dobrze Ci radzę
- po co mnie straszysz?
- bo wiem, że grozi Ci niebezpieczeństwo
- nie mam siły nawet mrugnąć powieką
- masz siłę, tylko zbierz się w sobie…
Głos ucichł i Ann została sama z tą kiepską świadomością, zmuszając się, żeby zebrać się w sobie siłą woli..
Stan powoli nachylił się nad ofiarą i nacelował promień lasera w miejsce znajdujące się tuż nad prawą piersią dziewczyny.. Zawahał się jednak przez chwilę patrząc na piękne i kształtne ciało dziewczyny. Przez myśl przebiegły mu świństwa, które mógłby z nią… właśnie teraz.. Dotknął jej ramię. Było delikatne a skóra cienka i biała jak papier ryżowy. Powoli sunął w kierunku obojczyka badając palcami każde zagłębienie..
…nagle poczuł silny uścisk na prawym przegubie i zanim się zorientował kobieta trzymała w ręce laser i kierując go prosto w jego oko próbowała bezładnie podnieść się ze stołu. Oczy miała szeroko otwarte i patrząc na niego uśmiechnęła się złowrogo.
- Nawet nie drgnij – syknęła Ann i skierowała promień w miejsce, które wolał zachować w zdrowiu.
- Pod ścianę! - Krzyknęła i kuśtykając nieporadnie podeszła do chłopaka, który przytulił się potulnie do zimnych murów ponurego pomieszczenia.
- Ładny chłopaczek zaraz straci to, co cenne… zasyczała ponownie i nacisnęła guzik, który miała pod palcami.
- Nie! proszę.. – krzyknął przerażony i odskoczył w bok.
Promień trafił w ścianę i wypalił w niej mały zygzak. Nieprzyjemny zapach parującej wilgoci uniósł się nad głową Ann i zniknął gdzieś pod sufitem. Dziewczyna przylgnęła do drzwi i spojrzała na Stana zabierając go wzrokiem do świata z innych wymiarów. Przestraszony i oniemiały mężczyzna osunął się po ścianie i usiadł na ziemi całkowicie zmrożony tym, co właśnie poczuł. Patrzył jak kobieta miota się przy wejściu próbując bezładnie otworzyć zamek.
- nie wyjdziesz stąd – sapnął , nie wyjdziesz stąd żywa… powtórzył z trudem łapiąc miarowy rytm oddechu
- to się jeszcze okaże – warknęła wściekła dziewczyna. Powoli podeszła do swojego oprawcy i trzonkiem sprzętu, który miała w dłoni zdzieliła go w głowę odbierając resztki świadomości. Stan upadł na zimną posadzkę, a Ann wyszła powoli na zewnątrz osłaniając się zabójczą bronią..
_________________ 'Świat należy do odważnych, nie dużych'
Dołączył: Nie Sty 08, 2012 1:02 Posty: 155 Skąd: Osowa
Wysłany: Pon Lut 20, 2012 0:24 Temat postu: Re: Foto Story 3
(..)
Max i Danny weszli to pustego, jak zwykle o tej porze, lobby hotelu Crowne Plaza Lima. Daniel spojrzał niepewnie na zegarek – nie spóźniliśmy się-szepnął-nie rozumiem …Nagle poczuł czyjąś dłoń na ramieniu, drugą na karku
-Segnor Vargas oczekuje Panów, proszę za mną!
Daniel spojrzał na osiłka, który trzymał jego kark w ogromnej dłoni – Troszkę szacunku! –mruknął i wykręcił się z uścisku. –Prowadź!
…
Weszli do pokoju pełnego wymuskanych ochroniarzy w garniturach. Na kanapie przeciągała się śliczna brunetka. Danny przełknął ślinę… - Ann…
-Danny! jak miło cię widzieć! Chciałeś się spotkać, o co chodzi? W czym ci mogę pomóc? Byle mnie to nie kosztowało! - Pedro pokrzykiwał wymachując szklanką z 18-letnią whisky, przy okazji rozlewając kosztowny trunek na wszystko wokół. (W podobnych sytuacjach, zwykle potem ubolewał, że "jakiś cymbał poplamił mu garnitury"). Pocierał twarz pożółkłymi od cygar palcami i uśmiechał się lekceważąco.
-Szukam kogoś…., a w zasadzie – szukałem, ale chyba znalazłem… , przynajmniej jedną z dwóch-mruknął
-To czemu zawracasz mi głowę?! – Vargas zmarszczył brwi, musnął delikatnie ramię kobiety i zaśmiał się szyderczo – A tak przy okazji… Widziałeś już mój nowy nabytek? Dasz wiarę, że ta mała suczka zmasakrowała Stan’a? –jego śmiech przeszedł w rechot – moi ludzie złapali ją jak uciekała z laboratorium i nie uwierzysz! – dała mi… –zarechotał – wszystko mi dała za parę błyskotek. Fakt – tania nie była, ale … mmmmm… haha… warta grzechu! Na tyle, że postanowiłem zostawić ją dla siebie - usmiechął się i sięgnął po cygaro.
Danny spojrzał z niesmakiem na Vargasa i Ann – Wiesz, myślę, że jesteście siebie warci…
-Ale gdzie do cholery jest Sarah?! – wrzasnął nagle Max, stojący przy drzwiach.
Vargas rzucił piorunujące spojrzenie w jego kierunku. – Danny! Kogo ty mi tu przyprowadzasz?! Panowie – zwrócił się do ochroniarzy – zabrać mi stąd tego aroganta! Wiecie co z nim zrobić! Zapłaci za brak szacunku!
-Danny, więc kim jest ta druga, której szukasz?
Odgłos strzału wstrząsnął ciałem Daniela
- jego narzeczoną... a on... on był moim przyjacielem... - szepnął i ruszył się w kierunku wyjścia
Pedro spojrzał na niego z politowaniem - kiedys byłeś twardszy, Danny! - haustem opróżnił szklankę, odstawił ją na stolik i nachylił sie nad Ann - jak mogłaś być jego żoną? jesteś od niego dużo twardsza! no i ... haha... bardziej mi się przydasz!
- załatwione szefie, chłopaki zaraz posprzątają w łazience – dobiegło uszu Dan'a, gdy zamykał drzwi
...Wybacz mi Max!... - pomyślał ukrywając twarz w dłoniach
(...)
Wysiadając z samochodu przed hotelem, Sarah zauważyła wybiegającego z budynku mężczyznę. Rozpoznała go. Danny? Nagle jej ciało przeszył dreszcz. Poczuła niewytłumaczalny niepokój. Nie uszło to uwadze Alexa – kto to? Twój Max? -Nieee… To Daniel - były mąż Ann…. Nie rozumiem co on tu robi…. Ale wiesz, mam wrażenie, że coś się stało.. Coś bardzo złego …. _________________ Wszelkie prawa zastrzeżone w rozumieniu art.25 ust.1 pkt.1 ustawy z dn 4.02.1994r. Dalsze rozpowszechnianie artykułów opublikowanych na forum Osiedle Stylowe przez Hopeless, jest zabronione niezależnie od celu lub użytego środka przekazu
Dołączył: Nie Sty 08, 2012 1:02 Posty: 155 Skąd: Osowa
Wysłany: Pią Lut 24, 2012 6:38 Temat postu: Re: Foto Story 3
Nagle oczom Sarah ukazał się niespodziewany widok. W drzwiach hotelu pojawiła się roześmiana Ann otoczona kilkoma panami w garniturach. Chwilę później dołączył do niej starszy pan, objął ją i namiętnie pocałował.
-jasna cholera! Nie mogę uwierzyć! O co tu chodzi?!! - Chyba po raz pierwszy od przyjazdu do Peru , Sarah była tak wściekła. – a ja myślałam, że ona wpadła w mega tarapaty! – grzmiała wymachując rękami.
Alex spojrzał we wskazywanym przez Sarah kierunku i nie wierzył własnym oczom. Pedro Vargas prowadził, znaną mu z fotografii Ann, do pobliskiego Country Club. Oboje wyglądali na lekko upojonych alkoholem i bardzo zadowolonych ze swojego towarzystwa
_________________ Wszelkie prawa zastrzeżone w rozumieniu art.25 ust.1 pkt.1 ustawy z dn 4.02.1994r. Dalsze rozpowszechnianie artykułów opublikowanych na forum Osiedle Stylowe przez Hopeless, jest zabronione niezależnie od celu lub użytego środka przekazu
Wysłany: Nie Lut 26, 2012 14:17 Temat postu: Re: Foto Story 3
Annnnn!!! Halo! Ann.. – impulsywnie krzyknęła Sarah, ale Alex szybko zasłonił jej ręką usta i ściągnął w dół ukrywając się za zaparkowanym na chodniku samochodem.
‘ciiiiiiiii’ – to nie jest ani odpowiedni moment, ani najlepszy pomysł – powiedział szeptem patrząc poważnie prosto w przerażone oczy Sarah.
- Ci ludzie są bardzo niebezpieczni, a Ty zdaje się miałaś sporą szansę, żeby znaleźć się w ich rękach. Lepiej się nie wychylaj póki co. Najpierw musimy znaleźć jakiś sposób, żeby skontaktować się z tym Dannym i ustalić co się tu dzieje.
-Ok., ale wejdźmy do środka. Coś mi tu nie gra. Ann nie zachowywałaby się tak, gdyby nie była pod jakimś przymusem. Musimy sprawdzić co z nią zrobią. Teraz, kiedy się nareszcie znalazła nie wolno nam stracić jej z oczu – odpowiedziała Sarah i zamilkła w oczekiwaniu na reakcję Alexa.
- Dobrze – zgodził się chłopak – ale musimy być bardzo ostrożni i nie wolno nam się niczym zdradzić, bo Ann może grozić niebezpieczeństwo.
Sarah niespokojnie obserwowała, jak Ann i reszta towarzystwa znika we foyer hotelu, po czym zdecydowanie wzięła Alexa za rękę i oboje ruszyli w kierunku wejścia.
Kiedy znaleźli się w środku, ich oczom ukazał się widok tak ekskluzywny, że oboje poczuli się nieswojo. Choć dla Sarah takie widoki nie były niczym nowym, to jednak widząc snujących się obdartych i głodnych mieszkańców okolicznych dzielnic, poczuła się zażenowana przepychem i bogactwem jakim ociekał hotelowy hol. Wielki kryształowy żyrandol zwisał w centralnej części pomieszczenia rzucając na ściany i sufit migotające światełka. Po obu stronach wejścia stały skórzane kanapy, fotele i duże drewniane stoły a atmosferę grzały duże, zielone rośliny rozstawione dookoła. Wewnątrz panował ożywiony ruch. Jedni się meldowali, inni wymeldowywali, jeszcze inni krążyli w oczekiwaniu na nie wiadomo co. Kątem oka Alex zobaczył grupę siadającą przy jednym ze stołów a wśród nich dostrzegł Ann.
- idziemy prosto do recepcji. Nie rozglądaj się i nie odwracaj – syknął Alex i pociągnął Sarah za sobą. Dziewczyna niezdarnie postawiła nogę na stopniu schodów prowadzących do kontuaru, potknęła się i runęła jak długa tłukąc kolana. Dźwięk był tak głośny, że Alex wstrzymał oddech i rozejrzał się dookoła, po czym szybko podał jej dłoń, podniósł i pomógł wejść.
- oni są tuż obok, Sarah.. – przestraszony chłopak patrzył w oczy dziewczyny. – co robimy?
- nie wiem… ale..
- Klarysa! Kupę lat! Co Ty tu robisz? – Alex przerwał Sarah w połowie i podszedł do młodej recepcjonistki, która akurat zmierzała w ich kierunku.
- Alex – uśmiechnęła się Klarysa i rzuciła pytające spojrzenie na utykającą Sarah. – Dawno Cię nie widziałam. Ja tu pracuję, co widać po moim uniformie, ale co Ty tu robisz?
Alex uśmiechnął się i porozumiewawczo puścił oko do Sarah.
- To jest Sarah, z Nowego Yorku. Możemy gdzieś usiąść i pogadać?
- Chodźcie do pomieszczenia obsługi , tam będziemy mieli więcej spokoju – zaproponowała Klarysa i ruszyła przodem.
Sarah złapała Alexa za rękę - możemy jej zaufać? – zapytała niepewnie.
– Nie wiem, ale chyba nie mamy wyjścia. – odrzekł chłopak, kiwnął głową i oboje poszli z Klarysą.
Podczas, kiedy Sarah i Alex zdawali relację Klarysie z sytuacji w jakiej się znaleźli, Pedro Vargas i reszta jego kompanii zamówili drinki i prowadzili bardzo ożywioną dyskusję. W ich towarzystwie, oprócz Ann było jeszcze kilka innych kobiet, których kreacje wskazywały jednoznacznie na powód ich obecności.
.. – która to Ann? – zapytała Klarysa, kiedy wysłuchała w skupieniu historii kolegi.
Alex, wyłaniając się ostrożnie zza winkla wskazał jej kobietę siedzącą w samym środku żarłaczy ludojadów.
- Nie będzie lekko. Ann wygląda mi na pannę do towarzystwa. Prostytucja rozwinęła się tu na ogromną skalę i rzadko kiedy udaje się wyciągnąć żywe ofiary z macek zbrodniczych gangów. Musicie przygotować się na najgorsze, ale ze swojej strony pomogę wam na tyle, na ile będę mogła.
- dzięki, Klarysa. Będziemy Twoimi dłużnikami. – rzekł Alex i znowu wychylił się za winkiel. Sarah przysłuchiwała się rozmowie i próbowała rozmasować bolące kolano, ale bez skutku.
- ktoś zabiera Ann! – zdenerwowany Alex rzucił pytające spojrzenie Klarysie. - Możesz ustalić dokąd ją zabiorą?
- spróbuję, ale potrzebuję trochę czasu, żeby nie wzbudzać podejrzeń. W tym hotelu bez przerwy pojawiają się podejrzani ludzie, którzy mają swoje wtyki wśród członków personelu. Wolałabym nie obudzić niczyjej czujności. Zanim będę wiedziała co się dzieje pokażę wam coś. Może wam pójdzie szybciej..
Klarysa zaprowadziła tę dwójkę do służbówki ochroniarzy. Kiedy weszli do środka zobaczyli dziesiątki telewizorów.
- czy to legalne? – zapytała podejrzliwie Sarah
-Nie, ale brutalna rzeczywistość zmusiła nas do podjęcia zdecydowanych kroków. Tu możecie spokojnie przejrzeć pokoje na monitorach. Może rozpoznacie swoją znajomą w jednym z nich, ale pamiętajcie, że jesteście tu bezprawnie, więc jeśli ktokolwiek was przyłapie możecie mieć poważne kłopoty. W razie czego możecie schować się w szybie wentylacyjnym. Wejście jest tu.Póki co macie piętnaście minut - To mówiąc, dziewczyna wskazała im palcem klapę, ukrytą za biurkiem na wysokości łydek i wyszła.
Sarah stanęła naprzeciwko telewizorów i powoli przesuwała wzrok po zmieniających się kadrach, stając się tym samym posiadaczką prywatności innych.
....
(...)
- Ktoś przyszedł do Ciebie, Ann… mruczał głos… ktoś do Ciebie przyszedł…
-Nikt nie przyszedł. Daj mi spokój. Odczep się.
Ann przeciągnęła się na łóżku i wlepiła wzrok w sufit.
- Ktoooś przyszeeedł do Ciebie, Aaaann.. szept przeleciał w głowie dziewczyny … ktooooś zły do Ciebie przyyyszedł..
Ann spojrzała na gościa, który wszedł do pokoju i ziewnęła gładząc posiniaczony policzek.
- Nie znam go. Odwróciła się znowu wbijając wzrok w sufit uciekając w głąb swojego umysłu..
- nie znasz, ale musisz się bronić.. - szepty ucichły i Ann spojrzała z odrazą i niesmakiem na paskudnego, tłustego mężczyznę, który stanął obok łóżka rozpinając spodnie. _________________ 'Świat należy do odważnych, nie dużych'
Wysłany: Czw Maj 26, 2022 10:30 Temat postu: Re: Foto Story 3
Świetne zdjęcia - nie jedno bym chciała powiesić sobie na ścianie.
Narazie mam tylko plakaty zamówione w sklepie https://plakatynasciany.pl/plakaty-mlodziezowe/
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Portal www.MojeOsiedle.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi
zamieszczanych przez użytkowników serwisu. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo
lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną
lub cywilną.